Wstęp

Hejka, witam bardzo serdecznie na moim blogu. W tej historii mam zamiar umieść historię pewnego elfa z dzieł J.R.R. Tolkiena, mam na myśli Legolasa. Opisze każdą chwilę z jego życia od dnia narodzin do odpłynięcia do Amanu, więc myślę, że ten blog spodoba się wszystkim jego fanom. Zapraszam!

wtorek, 14 kwietnia 2015

Rozdział 4


 No cuż w poprzednim rodziale było zabawnie, ale teraz nikomu nie będzie do śmiechu. Niestety.


 - Mamo dokończysz dzisiaj tę opowieść?- Pytał Legolas.
- Dokończe.- Lianna uśmiechneła się.- Elf i elfka podeszli do siebie i potrzyli sobie nawzajem w oczy. Dziewczyna miała na imię Lilias, a młodzieniec Nadar. Wyznali sobie miłość choć wiedzieli, że ich uczycie nie będzie wieczne przez zbilżający się ślub Nadara. W tym czasie w domu Nadara nocowała przyszła żona elfa, Karllea. Karllea nie cieszyła się z zawarcia małrzenistwa poniewarz w jej rodzinnych stronach posostał jej ukochany, syn miejscowego kowala. Niestety ich związek był nie możliwy. Następnego dnia Nadar i Lilias poszli do domu elfa i ten zażądał odwowania ślubu poniwarz nie kocha Karlley i pragnie wyjść za Lilias. Na początku jego rodzice nie mogli tego zaakceptować, ale w końcu do nich dotarło, że najważniejsze jest szczęście ich syna dlatego odwowali ślub Nadara i Karlley. Z czego ta równiesz się cieszyła. Kilka dni później Nadar i Lilias pobrali się, doczekali się dwójki dzieci, a najważniejsze było to, że mają siebie, że się kochają, a i Karllea wkońcu mogła związać się ze swoim ukochanym.
- To było piękne mamo.- Powiedział cicho- A jak ja się będe miał żenić to ty i tata będziecie mi mówić z kim?
- Nie, ty ożenisz się z tą którą naprawdę pokochasz, ale nie myśl o tym jeszcze masz na to bardzo dużo czasu. Zaraz, ale ty przecież chcesz być niezależny.- Przypomniała mu to co mówił kilka lat temu.
- Ale to było tak dawno temu...- Królowa pokiwała głową i pocałowała go w czoło.
  - Panie, krasnoludy kazały przekazać, że jutro rano prezent dla królowej będzie gotowy.- Powiedział kapitan straży.
- Wspaniale, wyśli jutro dwuch strażników do granicy by odebrali podarunek w moim imieniu oraz w weź kilku ludzi i oczyście główny trakt z połamanych gałęzi które złamała ta wczorajsza wichura.- Rozkazał Thranduil. Elf ukłonił się i odszedł. Król postanowił jeszcze ucałować syna na dobranoc, ale kiedy wszedł do komnaty syna ledwo co uniknoł spotkania z poduszką.
- A co tu się dzieje?!- Spytał.- I dlaczego ty jeszcze nie śpisz?
- Twój syn postanowił być nietoperzem.- Odpowiedział Lianna z poduszką w ręce.- i nie spać w nocy...
- Ale za to spać w dzień kiedy jest ładna pogoda.- Król dokończył za niął.
- Więc ja i mama robimy poduszkawą wojnę!- Oświadczył Legolas.
- Poduszkawą wojnę bezemnie?!- Thranduil udawał oburzonego i podniósł z podłogi poduszkę i rzucił niął w syna. Zabawa trwała do późnej nocy dopóki książe nie zasnął na swojej amunicji. Ojciec przeniusł go na łóżko i przykrył.
- Ale nam się syn udał.- Szepneła do męża Lianna kiedy przyglądali się śpiącemu ,,Listkowi".
- Szkoda tylko, że jego dziedek nie może go teraz zobaczyć.
   Kilka dni później Lianna obchodziła swoje urodziny całe królestwo przygotowało coś dla niej, raz było to coś skromnego ,raz coś bardzo wyszukanego, ale każdy z darów przyjmowała z uśmiechem. Od swojego starego przyjaciela Siliniara odtrzymała swoje ulubione perfumy. Tylko przez jakiś czas była jakaś przybita Thranduil i Legolas nie złożyli jej dzisiaj życzeń ani w ogóle nic o jej urodzinach nie wspominali. Siedział właśnie na tarasie kiedy obok jej głowy przeleciał strzała i wbiła się do do drewnianej futryny w oknie. Podeszła do niej bliżej i za uważyła, że na drewce przyczepiona jest kartka z napisem
                                        ,, Wejdź na most!"
Na moście zobaczyła jeszcze jedną kartkę:
                                        ,,Idzi za strzałami!"
Lianna posłusznie podążała za strzałami powbijanymi w drzewa. W końcu doszła do małej polanki na której rozłożony był koc, a na nim kubki, talerze, butelka wina i soku jabkowego oraz jej ulubiony tort malinowy. Powoli sbliżyła się do pikniku gdy z nienacka z krzaków wyskoczyli król i książe. Obydwaj przytulili ją mocno i złożyli najpiękniejsze życzenia. Thranduil na chwilę spoważniał i z dziupli pobliskiego drzewa wyciągnął małą szkatułkę i otworzył ją a w środku był najwspanialszy naszyjnik ze srebra i z białymi kryształami.
- Ten naszyjnik nie jest po to by dodać ci urody, tylko ty dodasz mu więcej piękna.- Thranduil powiedział to tak pięknie i czarująco, że łzy popłynełu Liannie do oczu, zawiesiła mu ręce na szyji i przytulił go po czym pocałowała. Król zapioł jej naszyjnik na jej bladej szyji tak jak powiedział to on wyglądał piękniej. Legolas nie został obojętny podbiegł do niej i wyciągnoł za pleców róże, ale nie byle jakie tylko staranie pokryte czterowarstwową szrebną farbą, a płatki obsypane były drobnymi kryształkami.
 - Róże nazbierałem sam tylko jeden ze strażników pomógł mi je pomalować, a i płatki też zam ozdobiłem.- Powiedział z dziecięcom słodyczął.
- Są piękne tak samo jak naszyjnik.- Odpowiedziała.
  Przez następne godziny rodzina królewska bawiła się na polanie. Legolas ztrzelał z łuk, a jego rodzice obserwowali go. Jedna ze strzał poleciał za krzaki więc książe pobiegł po niął. Lianna pobiegła tuż za nim by nic sobie nie zrobił. Oboje byli na mniejszej polance i już mieli wracać do Thranduila kiedy Lianna zastygła w miejscu.
- Mamo!!!- Krzyknął wystraszony Legolas. Królowa upadła na ziemie i jedyne co powiedziała to:
- Legolasie kochanie uciekaj do taty.- Legolas zauwarzył, że jej biał suknia farbuje się na czerwono, w plecy była wbita czarna strzała, Legolas czym prędzej zaczął biec do ojca. Zapłakany wpadł w jego ramiona.
- Co się stał wojowniku?- Zapytał przytulając go.Książe wyksztusił tylko tyle:
- Mama...strzała!- Elf wsadził go do dziupli położonej wysoko w pniu drzewa. Wyciągnął za pasa miecz i ruszył na polanke. Tam zobaczył leżącą Lianne i grupę orków. Król zabił wszystkie z taką furią, że za nie całą minutę wszystkie leżały martwe. Rzucił zakrwawiony miecz na trawę, padł na kolana przed martwym ciałem królowej. Ręce mu się trzęsły, wziął ją w obijęcia, nie widział jej pięknych niebieskich oczu w krórych zakochał się tyle lat temu doszło do niego, że nie zobaczy ich już nigdy więcej,jej dotąt rumiane policzki były blade jak ściana. Ciało Elfki było zimne wręcz lodowate. Naszyjnik już nie gościł na jej szyji,,Żaden z tych besti go nie miał pewnie musiało ich być więcej, ale to nic zostanął wytropione a potem zamordowane za to co zrobili mojej miłości." Obiecywał sobie w myślach. Czył jak łzy płynął mu po policzkach, w końcu nie wytrzymał... rozpłskał się jak małe dziecko, zaczął przytulać swoją martwą żonę, gładził jej złote włosy, które też gdzie niegdzie były czerwone od krwi. Nawet nie zauważył małego Legolas który odważył się wyjści z kryjówki i teraz stał obok  i patrzył na swoją matke. Łzy płyneły mu strumieniami. Przytulił się do ojca i zaczął płakać głośniej niż kiedykolwiek. Po długiej rozpaczy Thranduil wziął Lianne na ręce, razem z Legolasem mineli koc piknikowy, a jedyne co zabrali to róże od małego elfa. Szli do pałacu.  W zamku wszyscy nie mogliuwieżyć własnym oczą. Za królem i księciem szli wszyscy nnapotkani, aż do sali uzdrowicielskiej gdzie zawsze do pogrzebu znajdują się ciała martwych. Królowa została położona na stole dla umarłych.
- Czy ciało królowej będzie gotowe na jutrzejsz pogrzeb?- Spytał Thranduil uzdorowicieli.
- Oczywiście mój panie.- Powiedział Siliniar ledwo chamujący płacz.
Wszyscy wyszli z sali zostali tylko uzdrowiciele. Przyjaciel martwej królowej osunoł się na ziemie i zaczął szlochać, pozostali wiedzieli o miłości elfa do Lianny, więc ta reakcja w ogóle ich nie zidziwiła. Podeszli do niego i próbowali podnieść na duchu.
   Król, książe i inni wciąż stali pod drzwiami
- Na dzień dzisiejszy i nadchodzącą żałobę wszyscy zwolnieni są ze swoich obowiązków.- Król przekazał tę wiadomość głosem zmęczonym i zrozpaczonym. Elfy w milczeniu wróciły do swoich domów. Ojciec wzioł syna na ręce i poszedł z nim do do komnaty Legolasa, posadził go na łóżku i przykucnoł przed nim.
 - Legolasie.- Odezwał się.- Wiem, że to co widziałeś wyryło w twoim sercu i pamięci wielki ból. Niełatwo jest dojść do siebie po stracie kogoś bliskiego a szczególnie jak się to widzi.
- Ale ja widziałem jak umiera, nie mogłem nic zrobić... to moja wina!!!- Płakał.
- To niebyła twoja wina, niezawiniłeś tu w niczym.- Próbował go uspokojć.- I tak powinieneś się cieszyć, że znałeś swoją matkę..
- Co?
- Ja swojej mamy niegdy niewidziałem, nieznałem jej ojciec powiedział, że ona też została zabita przez orki kilka dni po tym jak się urodziłem... Więc widzisz w porównaniu do mnie masz poniej jakieś wspomnienia. Uwierz mi ja też bardzo tęsknie za twoją mamą, ale mam jeszcze ciebie, a mama napewno by nie chcisł byś płakał.- Przytulił go do siebie.
- Mama na dobranoc zawsze opowiadała mi bajki.- Rzekł blondasek.
- To dzisiaj ja ci opowiem, dobrze.- ,,Listek" pokiwał głową.


Rozdział jest dość długi więc na razie to tyle ale za niedługo ukaże się coś nowego.
   

3 komentarze:

  1. Trochę błędów ortograficznych... ale bardzo dobry rozdział. Twoja historia wciągnęła mnie, niestety nastał ten moment, gdy zabrakło matki Legolasa, cóż... Mam nadzieję, że historia będzie kontynuowana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia jest kontynuowana. Są dwa następne rozdziały, a trzeci za nie długo powinien się ukazać. Jeśli nie chodziło o to, to wybacz.

      Usuń
  2. Dzięki wielkie. Cuż ortografia to jest moja najmocniejsza strona :)

    OdpowiedzUsuń