Wstęp

Hejka, witam bardzo serdecznie na moim blogu. W tej historii mam zamiar umieść historię pewnego elfa z dzieł J.R.R. Tolkiena, mam na myśli Legolasa. Opisze każdą chwilę z jego życia od dnia narodzin do odpłynięcia do Amanu, więc myślę, że ten blog spodoba się wszystkim jego fanom. Zapraszam!

niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 4 cz. 2

Ciąg dalszy rozdziału 4 nastąpi teraz :D


- Tato może lepiej będzie kiedy przeczytasz mi coś z książki.- Po trzech nie udanych próbach opowiadania bajki książę zaoferował opowieść z książki.
- Dobry pomysł.- Odpowiedział Thranduil i zaczął szukać odpowiednią książke. Po chwili usiadł na łóżku obok syna z książką ,, Zbiór baśni elfów" i zaczął czytać pierwszą baśń. Mineło dzieścię minut, a książę spał jak kamień. Chłopiec był wykończony dzisiejszym dniem. Król pochylił się nad nim i pocałował go w czolo.
- Przepraszam za to, że nie zastąpie ci matki.- Szepnoł cicho. Poszedł do swojego pokoju. Był inny niż zwykle, na łożku nie leżał Lianna z książką była tylko gładka pościel. Przebrał się i położył się, znowu było inaczej nie było leżącej obok elfki którą zawsze obejmował ramieniem podczas snu. Zrozumiał, że tak już pozostanie na zawsze.


    -Lianno zaczekaj!- Krzyczał książe Thranduil.
- No dalej złap mnie! - Śmiała się nastoletnia elfka. Książę zaczajł się za pobliskim drzewem. Dziweczyna zobaczyła, że jej przyjaciela nie ma. Podeszła bliżej jego kryjówki, a ten niespowiedzianie skoczył na nią i stórlali się z pagórka do samego brzegu wielkiego jeziora. Leżeli obok siebie na trawie i śmiali się głośno. W końcu zaczynało się ściemniać. Chłopak pomógł wstać przyjaciółce.
- Musimy już wracać, najszybciej będzie jak przejdziemy przez to jezioro.- Powiedział i wszed do wody.
- A nie dałoby się szybciej, naprzykład przez ten most.- Wskazał na most znajdujący się spory kawał od nich.
- Jest daleko a tak będzie szybciej.- Powiedział.
- Ale woda chyba jest strasznie zimna?
- Jest środek lata, woda jest ciepła.- Elf wyszedł z wody.- Coś się stało?
- Gdy byłam mała moja matka wpadła do rwiącej rzeki, jej ciała nie odnaleźono, a ja boje się wody.- Odpowiedział cicho.
- To ja ci pomogę. Wejć na moje plecy przeniosę cię.- Elfka uśmiechneła się i zrobiła to co powiedział. Thranduil podtrzymywał jej nogi, a ona sama zaplotła ręce na jego szyi. Miał wody już po kolana. Ciecz zaczynał dotykać bosych stóp Lianny.
- Wiesz chyba się rozmyśliłam! Wracajmy, proszę!- Zaczynała protestować.
- Moja pani teraz to już za późno.- Elf wchodził na coraz to głębszą wodę. Miał zamoczony cały tors, dziewczyna kolana. Thranduil wziął głęboki oddech i zanużył się. Córka uzdrowiciela zrobiła to samo tylko zamkneła jeszcze oczy. Kiedy je otworzyła zobaczył, że znajduje się pod wodą i nie trzyma się Thranduila. On był obok i zaczął płynąć w stronę brzegu. Lianna bała się, że straci go z oczu i popłyneła za nim, niestety książę gdzieś jej umknął,  ale płyneła dalej do brzegu. Zaczynała się podność, aż wynóżyła się spod powieszchni wody zobaczyła, że Thranduil znowu wziął ją na plecy i postawił dopiera na trawie.
-Dziękuje.- Podziękowała. Zaczeła się trząść. Thranduil kilka dni temu zostawił tutaj swój płaszcz, kiedy w podobny sposób chciał przedostać się na drugi brzeg,  ale sobie o nim zapomniał. Wyciągnął go z krzaków i okrył nim przyjaciółkę. Stali przez chwilę w patrzeni w siebie. Elf położł dłonie na jej policzkach i przybliżył swe usta do jej ust, pocałwał ją. Lianna stała bez ruchu. Położyła ręce na jego ramionach i pogłębiła pocałunek. Potem w objęciach wrócili do domu.


    Król obudził się w środku nocy cały zlany potem.Wszystko mu się przypomniało jak był z nią i Legolasem szczęśliwy, a przez jakieś głupie bestie utracił miłość życia. Z trudem łapał oddech. W końcu znowu położył się i przez pewien czas gapił w sufit. ,,Moja ukochana, co ja bez ciebie zrobie?Dlaczego straciłem cię w twoje urodziny? Jak ja wychowam naszego listka bez ciebie?" Mówił sobie w myślach. ,,Kiedyś jeszcze spotkamy się tam w Amanie." Teraz musiał zrobić dwe rzeczy: zabić pozostałych orków i odzyskać naszyjnik żony, oprócz wspomnień jedyną po niej pamiątkę.
   Następnego dnia królestwo obudziło się jak zwykle, tylko, że pogrążone w smutku. Od samego rana stolarze ciężko pracowali nad łodzią dla ich zmarłej królowej. Elfki i dzieci przygotowały więnice ze świeczkami, pracował także mały Legolas zamknięty w swoim pokoju, siedział na łóżku i starał się zrobić wieniec jak najpiękniejszy dla matki. Wzią jej ulubione kwiaty: róże, tulipany, żąkile i fiołki. Przy tej pracy nie uronił ani jednej łzy. Kiedy skończył przebrał się w strój żałobny, kiedy kończył go ubierać do komnaty wszedł jego ojciec także w żałobnym stroju.
- Legolasie,  musimy już iść.- Książę wziął wieniec i świeczkę.  Po drodze ojciec pomógł mu ją jeszcze zapalić. Chwilę później, stali razem z innymi elfami. Przy odpływie Bystrej Rzeki. Żołnierze odepchneli łódź z ciałem Lianny, a za nią popłyneły więnice ze świecami. Elfą jakby przypomniała się podobna sytacja sprzed wielu lat, kiedy do Amanu płyneły o wiele więcej łodzi z poległymi żołnierzami i królem Oropherem.
    Gdy łódź zaczynała się zbliżać do mgły, Legolas przytulił się do nogi Thranduila, ten wziął go na ręce i przytulił. Obaj patrzyli ja Lianna odpływa do nieśmiertelnych krain.
- Mamo wróć do mnie.- Legolas pisnął cicho. Thranduil nie usłyszał tych słów. Elfi król był jakby gdzieś dalek, zdala od tego miejsca. Był w pracowni uzdrowiciela i nad brzegiem jeziora, był tam z nią. Z elfką dla której stracił serce.
   Ostatni wieniec zniknął za mgłą i wszyscy w milczeniu zaczęli wracać do domów. Silinir nie miał już powodu by zostawać w Śródziemiu skoro stracił kobietę którą kochał, ale nie był kochany przez nią. Obok niego szła pewna kobieta. Miała srebne włosy i szare oczy. Była to Dilil jego współpracowniczka, która kochała go od ponad 100 lat. Próbowała go przekonać by pozostał w Leśnym Królestwie, bo życie nie koniczy się na jednej miłości, że ta jednyna kiedyś nadejdzie. Elf uległ jej w końcu, ale powiedział, że zostaje tu tylko dlatego by pamiętać swoją przyjaciółkę, a nie by zyskać kogoś nowego.
   Mieszkańcy lasu byli już na moście kiedy rozpętała się straszliwa burza. Takiej jeszcze nie widziano. Wszyscy wbiegli do Królestwa i udali się do swoich domów. Legolas wciąż znajdował się na rękach ojca, jak na złość nie chciało mu się płakać. Leżał już w swoim łóżku, dochodziła północ, a burza wcale nie chciała minąć. Udało mu się zasnąć,
    Znalazł się na polacnce o której bardzo chciał zapomnieć. Zobaczył jeszcze raz śmierć matki. Od kąt zastygła w miejscu do kąt upadła na ziemie. Widział to bezprzerwy. Pragnął z tamtąt uciec, ale nie potrafił, kiedy usłyszał ,, Gdyby nie ty jeszcze by żyła".
    Wyskoczył z łóżka jak z procy i pobiegł do pokoju ojca. Stanął w progu cały we łzach które spływały strumieniami. Król obudził się nagle i za nim zdążył coś powiedzieć Legolas leżał przy nim przytulając się do niego wypłakując przy okazji całe serce.
- Legolasie uspokój się, wszystko będzie dobrze.- Próbował go jakoś uspokojć, ale bez skutku. Przytulił go mocno.- Ciii, już dobrze. Nic ci już nie grozi. Nie płacz. Co się stało?- Zapytał kiedy książę trochę się uspokojł.
- Gdyby nie ja to by jeszcze żyła!- Powtórzył słowa nie znajomego głosu.- Jestem okropny! To ja powinienem odpłynąć do dziadka a nie mama!
- To nie była twoja wina. Śniła ci się, prawda?- ,,Listek" pokilwał głową.- A kto ci powiedział, że to twoja wina?
- Nie wiem. Ja chcę dzisiaj spać z tobą, tato proszę!!!
- Dobrze mój mały wojowniku.- Legolas położył się, a ojciec przykrył go pościelą. Mały elf zasną szybko. Thranduil obserwował go jeszcze chwilę. Zastanawiał się co się może dziać jego małej
duszyce. Ciekawiło go czy za sto lat będzie pamiętał swoją matkę skoro była z nim tylko sześć lat, czy zapamięta chociaż jej wygląd.
- Mama zawsze będzie przy nas. Zawsze będzie w naszych sercach. Tak samo jak dziadek i babcia.- Wyszeptał.

czwartek, 16 kwietnia 2015

Post informacyjny!

Chciałabym Was wszystkich zaprość na fanpaga na Facebooku. Będą tam wrzucane powiadomienia o tym, że nowy post został wrzucony na bloga i takie tam inne sprawy. Link będzie podany po niżej. Do zobaczenia :D
https://m.facebook.com/profile.php?id=1798215143737085&ref=bookmark&soft=more

wtorek, 14 kwietnia 2015

Rozdział 4


 No cuż w poprzednim rodziale było zabawnie, ale teraz nikomu nie będzie do śmiechu. Niestety.


 - Mamo dokończysz dzisiaj tę opowieść?- Pytał Legolas.
- Dokończe.- Lianna uśmiechneła się.- Elf i elfka podeszli do siebie i potrzyli sobie nawzajem w oczy. Dziewczyna miała na imię Lilias, a młodzieniec Nadar. Wyznali sobie miłość choć wiedzieli, że ich uczycie nie będzie wieczne przez zbilżający się ślub Nadara. W tym czasie w domu Nadara nocowała przyszła żona elfa, Karllea. Karllea nie cieszyła się z zawarcia małrzenistwa poniewarz w jej rodzinnych stronach posostał jej ukochany, syn miejscowego kowala. Niestety ich związek był nie możliwy. Następnego dnia Nadar i Lilias poszli do domu elfa i ten zażądał odwowania ślubu poniwarz nie kocha Karlley i pragnie wyjść za Lilias. Na początku jego rodzice nie mogli tego zaakceptować, ale w końcu do nich dotarło, że najważniejsze jest szczęście ich syna dlatego odwowali ślub Nadara i Karlley. Z czego ta równiesz się cieszyła. Kilka dni później Nadar i Lilias pobrali się, doczekali się dwójki dzieci, a najważniejsze było to, że mają siebie, że się kochają, a i Karllea wkońcu mogła związać się ze swoim ukochanym.
- To było piękne mamo.- Powiedział cicho- A jak ja się będe miał żenić to ty i tata będziecie mi mówić z kim?
- Nie, ty ożenisz się z tą którą naprawdę pokochasz, ale nie myśl o tym jeszcze masz na to bardzo dużo czasu. Zaraz, ale ty przecież chcesz być niezależny.- Przypomniała mu to co mówił kilka lat temu.
- Ale to było tak dawno temu...- Królowa pokiwała głową i pocałowała go w czoło.
  - Panie, krasnoludy kazały przekazać, że jutro rano prezent dla królowej będzie gotowy.- Powiedział kapitan straży.
- Wspaniale, wyśli jutro dwuch strażników do granicy by odebrali podarunek w moim imieniu oraz w weź kilku ludzi i oczyście główny trakt z połamanych gałęzi które złamała ta wczorajsza wichura.- Rozkazał Thranduil. Elf ukłonił się i odszedł. Król postanowił jeszcze ucałować syna na dobranoc, ale kiedy wszedł do komnaty syna ledwo co uniknoł spotkania z poduszką.
- A co tu się dzieje?!- Spytał.- I dlaczego ty jeszcze nie śpisz?
- Twój syn postanowił być nietoperzem.- Odpowiedział Lianna z poduszką w ręce.- i nie spać w nocy...
- Ale za to spać w dzień kiedy jest ładna pogoda.- Król dokończył za niął.
- Więc ja i mama robimy poduszkawą wojnę!- Oświadczył Legolas.
- Poduszkawą wojnę bezemnie?!- Thranduil udawał oburzonego i podniósł z podłogi poduszkę i rzucił niął w syna. Zabawa trwała do późnej nocy dopóki książe nie zasnął na swojej amunicji. Ojciec przeniusł go na łóżko i przykrył.
- Ale nam się syn udał.- Szepneła do męża Lianna kiedy przyglądali się śpiącemu ,,Listkowi".
- Szkoda tylko, że jego dziedek nie może go teraz zobaczyć.
   Kilka dni później Lianna obchodziła swoje urodziny całe królestwo przygotowało coś dla niej, raz było to coś skromnego ,raz coś bardzo wyszukanego, ale każdy z darów przyjmowała z uśmiechem. Od swojego starego przyjaciela Siliniara odtrzymała swoje ulubione perfumy. Tylko przez jakiś czas była jakaś przybita Thranduil i Legolas nie złożyli jej dzisiaj życzeń ani w ogóle nic o jej urodzinach nie wspominali. Siedział właśnie na tarasie kiedy obok jej głowy przeleciał strzała i wbiła się do do drewnianej futryny w oknie. Podeszła do niej bliżej i za uważyła, że na drewce przyczepiona jest kartka z napisem
                                        ,, Wejdź na most!"
Na moście zobaczyła jeszcze jedną kartkę:
                                        ,,Idzi za strzałami!"
Lianna posłusznie podążała za strzałami powbijanymi w drzewa. W końcu doszła do małej polanki na której rozłożony był koc, a na nim kubki, talerze, butelka wina i soku jabkowego oraz jej ulubiony tort malinowy. Powoli sbliżyła się do pikniku gdy z nienacka z krzaków wyskoczyli król i książe. Obydwaj przytulili ją mocno i złożyli najpiękniejsze życzenia. Thranduil na chwilę spoważniał i z dziupli pobliskiego drzewa wyciągnął małą szkatułkę i otworzył ją a w środku był najwspanialszy naszyjnik ze srebra i z białymi kryształami.
- Ten naszyjnik nie jest po to by dodać ci urody, tylko ty dodasz mu więcej piękna.- Thranduil powiedział to tak pięknie i czarująco, że łzy popłynełu Liannie do oczu, zawiesiła mu ręce na szyji i przytulił go po czym pocałowała. Król zapioł jej naszyjnik na jej bladej szyji tak jak powiedział to on wyglądał piękniej. Legolas nie został obojętny podbiegł do niej i wyciągnoł za pleców róże, ale nie byle jakie tylko staranie pokryte czterowarstwową szrebną farbą, a płatki obsypane były drobnymi kryształkami.
 - Róże nazbierałem sam tylko jeden ze strażników pomógł mi je pomalować, a i płatki też zam ozdobiłem.- Powiedział z dziecięcom słodyczął.
- Są piękne tak samo jak naszyjnik.- Odpowiedziała.
  Przez następne godziny rodzina królewska bawiła się na polanie. Legolas ztrzelał z łuk, a jego rodzice obserwowali go. Jedna ze strzał poleciał za krzaki więc książe pobiegł po niął. Lianna pobiegła tuż za nim by nic sobie nie zrobił. Oboje byli na mniejszej polance i już mieli wracać do Thranduila kiedy Lianna zastygła w miejscu.
- Mamo!!!- Krzyknął wystraszony Legolas. Królowa upadła na ziemie i jedyne co powiedziała to:
- Legolasie kochanie uciekaj do taty.- Legolas zauwarzył, że jej biał suknia farbuje się na czerwono, w plecy była wbita czarna strzała, Legolas czym prędzej zaczął biec do ojca. Zapłakany wpadł w jego ramiona.
- Co się stał wojowniku?- Zapytał przytulając go.Książe wyksztusił tylko tyle:
- Mama...strzała!- Elf wsadził go do dziupli położonej wysoko w pniu drzewa. Wyciągnął za pasa miecz i ruszył na polanke. Tam zobaczył leżącą Lianne i grupę orków. Król zabił wszystkie z taką furią, że za nie całą minutę wszystkie leżały martwe. Rzucił zakrwawiony miecz na trawę, padł na kolana przed martwym ciałem królowej. Ręce mu się trzęsły, wziął ją w obijęcia, nie widział jej pięknych niebieskich oczu w krórych zakochał się tyle lat temu doszło do niego, że nie zobaczy ich już nigdy więcej,jej dotąt rumiane policzki były blade jak ściana. Ciało Elfki było zimne wręcz lodowate. Naszyjnik już nie gościł na jej szyji,,Żaden z tych besti go nie miał pewnie musiało ich być więcej, ale to nic zostanął wytropione a potem zamordowane za to co zrobili mojej miłości." Obiecywał sobie w myślach. Czył jak łzy płynął mu po policzkach, w końcu nie wytrzymał... rozpłskał się jak małe dziecko, zaczął przytulać swoją martwą żonę, gładził jej złote włosy, które też gdzie niegdzie były czerwone od krwi. Nawet nie zauważył małego Legolas który odważył się wyjści z kryjówki i teraz stał obok  i patrzył na swoją matke. Łzy płyneły mu strumieniami. Przytulił się do ojca i zaczął płakać głośniej niż kiedykolwiek. Po długiej rozpaczy Thranduil wziął Lianne na ręce, razem z Legolasem mineli koc piknikowy, a jedyne co zabrali to róże od małego elfa. Szli do pałacu.  W zamku wszyscy nie mogliuwieżyć własnym oczą. Za królem i księciem szli wszyscy nnapotkani, aż do sali uzdrowicielskiej gdzie zawsze do pogrzebu znajdują się ciała martwych. Królowa została położona na stole dla umarłych.
- Czy ciało królowej będzie gotowe na jutrzejsz pogrzeb?- Spytał Thranduil uzdorowicieli.
- Oczywiście mój panie.- Powiedział Siliniar ledwo chamujący płacz.
Wszyscy wyszli z sali zostali tylko uzdrowiciele. Przyjaciel martwej królowej osunoł się na ziemie i zaczął szlochać, pozostali wiedzieli o miłości elfa do Lianny, więc ta reakcja w ogóle ich nie zidziwiła. Podeszli do niego i próbowali podnieść na duchu.
   Król, książe i inni wciąż stali pod drzwiami
- Na dzień dzisiejszy i nadchodzącą żałobę wszyscy zwolnieni są ze swoich obowiązków.- Król przekazał tę wiadomość głosem zmęczonym i zrozpaczonym. Elfy w milczeniu wróciły do swoich domów. Ojciec wzioł syna na ręce i poszedł z nim do do komnaty Legolasa, posadził go na łóżku i przykucnoł przed nim.
 - Legolasie.- Odezwał się.- Wiem, że to co widziałeś wyryło w twoim sercu i pamięci wielki ból. Niełatwo jest dojść do siebie po stracie kogoś bliskiego a szczególnie jak się to widzi.
- Ale ja widziałem jak umiera, nie mogłem nic zrobić... to moja wina!!!- Płakał.
- To niebyła twoja wina, niezawiniłeś tu w niczym.- Próbował go uspokojć.- I tak powinieneś się cieszyć, że znałeś swoją matkę..
- Co?
- Ja swojej mamy niegdy niewidziałem, nieznałem jej ojciec powiedział, że ona też została zabita przez orki kilka dni po tym jak się urodziłem... Więc widzisz w porównaniu do mnie masz poniej jakieś wspomnienia. Uwierz mi ja też bardzo tęsknie za twoją mamą, ale mam jeszcze ciebie, a mama napewno by nie chcisł byś płakał.- Przytulił go do siebie.
- Mama na dobranoc zawsze opowiadała mi bajki.- Rzekł blondasek.
- To dzisiaj ja ci opowiem, dobrze.- ,,Listek" pokiwał głową.


Rozdział jest dość długi więc na razie to tyle ale za niedługo ukaże się coś nowego.