Wstęp

Hejka, witam bardzo serdecznie na moim blogu. W tej historii mam zamiar umieść historię pewnego elfa z dzieł J.R.R. Tolkiena, mam na myśli Legolasa. Opisze każdą chwilę z jego życia od dnia narodzin do odpłynięcia do Amanu, więc myślę, że ten blog spodoba się wszystkim jego fanom. Zapraszam!

poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział 3

Bez dalszego przedłużania miłego czytania:)

 
     Mijały dni, tygodnie, miesiące, lata, a życie mieszkaniców Śródziemia było pełne spokoju. Leśne elfy cieszyły się swoim wiecznym życiem bardziej niż kiedykolwiek miały mądrego Króla, piękną Królową oraz dobrze zapowiadającego się księcia i wojownika. Zielony Las co roku był tak samo pięknie zielony. Ślinczne polany, bezpieczna ścierzka czego chcieć więcej. Królestwo to było bardzo bogate po przez handel z Erebornem, Dal, a także z Miastem Na Jeziorze.
   Thranduil podziwiał swoje królestwo z tarasu. Nie był tym samym księciem który leżał na łużku i żalił się żonie, że nie podoła roli monarchy, teraz był szanowanym władcą ze wspaniałą Królową i synem przy boku.


    Od wypadku ze złamaną ręką mineły dwa miesiące, a tajemnicza dziewczynka wciąż gościła w głowie księcia.
- Kim była ta elfka?.- Pytał się w myślach.- Muszę ją poznać.
Na dziedzincu o tej porze zawsze było dużo elfów wśród nich dzieci. Elf miał nadzieję, że właśnie tam spotka nieznajomą. Po długich poszukiwaniach w końcu znalazł to czego szukał, ale niebyła sama był z nią blond włosy elf jego wieku czyli w ludzkich latach wynośłoby to lat 12. Poczekał, aż chłopak na chwilę się od dali. W końcu sobie poszedł nie tracąc czasu podbiegł do dziewczynki która stała do niego tyłem. Nieśmiało klepną ją w ramię. Elfka odwróciła się.
- Wasza Wysokość witam.- Powiedział kłaniając się.
- Proszę nie kłaniaj mi się.- Poprosił, ale potem powiedział śmielej.- To raczej powinno się kłaniać komuś z pięknymi oczami jak twoje.
- Proszę mi tak nie schlebiać Mój Panie.- Zaczerwieniła się.
- Nie schlebiam to prawda i czy mogłabyś mi mówić Thranduil. Wiem, że tak nie przystoi ciągle prość, ale czy mogłbym znać twoje imię?
- Mam na imię Lianna.- To mógłbyć początek wspaniałej przyjaźni.

   Thranduil poczuł, że coś zawieśło mu się na plecach.
- Co się stało mały wojowniku?- Spytał.
- Tato, pamiętasz, że za tydzień są urodziny mamy!- Legolas skoczył na tars.
- Tak pamiętam i nawet mam prezent.- Przechwalał się.
- Tak, to gdzie on jest.- Dopytywał się ze złośliwym uśmiechem.
- Yyy, jeszcze nie jest skończony.- Książę jeszcze bardziej się uśmiechał.- A ty gdzie masz swój?
- Już go prawie skończyłem.- Powiedział trochę mniej pewny siebie. Teraz ojciec patrzył na niego z wygranym uśmiechem. W tej chwili nadeszła Lianna. Widząc męża i syna spytała:
- O czym rozmawiają moi panowie?
Jak na bacznoś wyprostowali się bali się, że z niespodzianki będą nici. Więc nie dążyli więcej tego tematu przy królowej.
     - Mamo opowiesz mi bajkę?- Zapytał Legolas kiedy królowa kończyła go ubierać w piżamy.
- Dobrze, to wskakuj do łóżka.- Odpowiedziała. Książe zanurkował w pościeli i ułożył się przy siedzącej obok matce.- Pewnego razu żył sobie pewien elf, elf ten miał bardzo zamąrznych rodziców i planowali wydać go zamąż za elfkę która będzie odpowiadała jego randze, ale elf chciał się ożenć z miłości nie z przymusu, lecz niemiał w tej kwesti nic dopowiedzenia. Rodzice już wybrali mu przyszłą żonę i nawet ustalili datę ślubu. Młodzieniec tydzień przed ceremonią wybrał się do lasu by przeczyścić umysł...
- I co się dalej stało!- Przerwał Legolas.
- Spacerował po lesie kiedy nagle spostrzegł piękną elfkę była bardzo dostojna i poruszała się jak prawdziwa dama, lecz jej ubiór mówił sam za siebie dziewczyna ta była niskiego rodu. Jednak elf zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia tak jak ona w nim. Ale reszta tej bajki jutro bo jest już późno.
- A jak wyglądała ta elfka?- Zapytał.
- Miała ogniste włosy oraz oczy jak trawa po deszczu. A teraz mósirz iść spać.- Mówiąc to pocałowała go w czoło.- Kocham cię ,,Listku".
- Ja też cię kocham.- Królowa zamkneła dzrwi do komnaty syna, a książę zamiast położyć się spać podbiegł do okna i oglądał gwiazdy wyobrażając sobie elfkę z opowieści Lianny.
     Następnego dnia rano do komnaty rodziców jak burza wleciał książę, który najpierw wdrapał się na łóżko, a następnie zaczął skakać po ojcu.
- Tato wstawaj!- Krzyczał. - Obiecałeś, że nauczysz mnie strzelać z łuku!- Lianna próbowała powstrzymać śmiech, a Thranduil próbował złapać małego Legolasa. Książe wyciągnął go z łóżka i ciągnął za rękę w kierunku dzwi.
- Legolas przynajmniej daj się ubrać!- Mały nie słuchał wyciągnął ojca na korytarz w białych spodniach i granatowej koszuli.- Legolas!- Książe stanął i powiedział do niego surowym głosem:
- Tylko szybko.- Thranduil wrócił do komnaty i wyciągnął z szafy brązowe spodnie czarną koszulę i srebny płaszcz. Po drodze do osobistej łaźenki jego i jego żony wźął szare buty. Lianna wciąż leżała na łóżku płacząc ze śmiechu.
- To było mało śmieszne.- Powiedział Thranduil zawstydzonym głosem kiedy wyszedł z łaźenki.
- To było bardzo śmieszne.- Lianna zdowała coś powiedzieć.- Ale i tak nigdzie nie pujdziecie bez śniadania.
- Ja już zjadłem i powiedziałem, żeby za dziesięć minut przynieśli też dla was. No chodzicie!
- Idzi już jak się ubiorę do do was przyjdę.- Lianna wciąż przeplatała słowa ze śmiechem.
- Wiesz ty co. W piżamie wyciągać ojca na korytarz.- Król chciał na uczyć syna dyscypliny,  ale jest także synem elfki niskiego rodu, a takie elfy są wyjątkowo dzikie.
- Mówiłeś, że o ósmej pódziemy do lasu potrenować strzelanie z łuku, a już dziewiąta.- Książe mówił dość spokojnie. W jadalni dołoniczyła do nich Lianna w zielonej sukni.


Ten rozdział jest dość zabawny, ale co dobre nie trwa długo :(

 

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 2

Witam w kolejnym rozdziale co się będzie działo? Przeczytajcie:)


   - Czy mógłbym wiedzieć jak Wasza Wysokość złamał rękę?- Spytał wysoki ciemnowłosy elf który właśnie kończył owijać bandażem koniczynę księcia Thandruila.
- Podobno sama się złamała.- Król Oropher patrzył na syna surowym wzrokiem. Wiedział, że to był ostatni raz kiedy puścił syna samego do lasu. Zaś książe siędział pokornie na krześle nie odrywając przepełnionych łzami oczu od podłogi. Sam nie wiedział z czego bardziej chciało mu się płakać czy z ogromnego bólu czy może ze wstydu lub z tego, że zawiódł ojca łamiąc jego zakaz. Ważniejsze teraz było to żeby nikt go teraz nie zauważył bo by od razu mówiliby jaki on jest lekko myślny i nieodpowiedzialny.
- Acha.- uzdrowiciel jedynie tyle powiedział książe trafiał tu zbyt wiele razy, więc wiedział, że poprostu spadł z drzrwa, a pytał się bo takie miał prace. Fingon-tak właśnie nazywał się uzdrowiciel-skończył robić opatrunek i zaczął przekazywać informacje królowi czego książe ma nie robić, że by ręka jeszcze bardziej nie ucierpiała. Thranduil stał obok ojca i nie za bardzo interesowało go o czym mówią. Elf zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Zobaczył za pułką z ziołami drobną istotkę może o kilka lat młodszą od niego, miała długie, złote włosy i piękne niebieskie oczy. Ubraną w zieloną sukienkę z długimi rękawami z których wystawały drobne dłonie. Przez chwilę ich oczy się spotkały, a na bladej twarzy nieznajomej pojawiły się rumience, podobnie jak u księcia. Z tego transu wyciągną go dopiero głos ojca. Przy drzwiach ostatni raz popatrzył na półkę z wiarą, że zobaczy małą elfkę niestety dziewczynki już nie było.
   Kiedy dwa elfy szły korytarzem Thranduil robił wszystko by zobaczyć wyraz twarzy króla, lecz jak na złość za każdym razem srebne kosmyki włosów Orophra nie pozwalały pokazać twarzy.
- Jak myślisz jaki mogę teraz być?- Spytał spokojnie nie odwracając głowy w stronę syna.
- Za pewne zły.
- A jak myślisz dlaczego taki jestem?
- Bo zignorowałem twój zakaz.- Głos chłopca był prawie niesłyszalny.
- Dokładnie.- Król pomimo wewnętrznej złości był nad wyraz spokojny.- Kiedyś zostaniesz królem, musisz być bardziej rozważny i odpowiedzialny.- Książe spuścił głowę. Jak on ma zostać Królem, jak ma zapewnić poddanym bezpieczenistwo skoro zawsze ryzykuje życie dla jakieś głupiej zabawy.- No już nie będę zły podwarunkiem, że dopuki nie skończysz sześciuset lat nie będziesz wychodził do lasu bez opieki.- Powiedział biorąc syna na ręce.
   - No i jak byś oceniła księcia?- Zapytał Fingon małą elfkę która obserwowała z ukrycia pracę ojca.
- Można rzec, że jest lekko myślnym, nieodpowiedzialnym i nierozważnym dzieciakiem, ale wygląda na miłego, dobrze wychowanego i uroczego księcia.- Opisała Thranduila.
- Napewno naraża się ile się da dla jakiś głupot, lecz są w nim ukryte cechy jego ojca.- Uzdrowiciel zaczął stawiać księcia w lepszym świetle.- A czy jest uroczy to tego nie wiem, Lianno.

(To są takie wspomnienia z czasów kiedy Lianna i Thranduil byli  dziecimi które w ogóle się nie znały. W tej historii będzie ich doś dużo)

  - Legolasie zaczekaj!- Królowa Lianna biegła za małym synkiem po krętych schodach. Mała figura chłopca pokonała schody z prędkością wiatru, a puszczone luzem złote włosy się sięgające do ramion raz opadały raz falowały.
-  Mamo chodzi, Tata zaraz wróci!- Okrzyk radości wydobył się z malutkiego gardła. Żona króla dobiegła do małego elfa i wzieła go na ręce i wyszła z nim przed pałac aby spotkać Thranduila. Król na widok syna i żony zszedł ze swojego łosia i podszedł do nich. Legolas nie mógł opanować emocji i gdyby nie to, że jego matka trzyma go bardzo mocno to na pewno wypadłby z jej ramion z płaczem na kamienny most.
- Spokojnie mały wojowniku, bo mama cię nie utrzyma.- Elf przytulił synka i ucałował Liannę.
- Mama wcale nie jest taka słaba na jaką wygląda.- Zadziorny uśmiech pojawił się na twarzy elfki.
- Przekonałem się nie raz.- Jeszcze raz pocałował żonę.
- Fuj! Ochyda!- Książe zakrywał oczy i krzywił się jak po zjedzeniu cytryny. Król popatrzył na chłopca, puścił oko do Królowej i szybko wziął od niej elfa po czym podrzucił na trzy metry w górę i złapał.
- Kiedyś też będziesz się całował z ukochaną.-Rzekł z rozbawieniem.
- O nie! Ja nigdy nie będę z kobietą będę niezależny- Oznajmił bez namysłu. Lianna pokręciła głową.- Tato a jak poszły negocjacje z krasnoludami.
- O tym powiem jak wejdziemy do pałacu.




 No na świat przyszedł właśnie nasz Legolas czyli główny bohater tego bloga. Za jakiś czas dalsza część tej historii.

PS. Chciałabym byście pisali w komentarzach co o tym myślicie to by mi przyniosło więcej chęci i być może więcej weny :) Do zobaczeni w następnym rozdziale.