- Tato może lepiej będzie kiedy przeczytasz mi coś z książki.- Po trzech nie udanych próbach opowiadania bajki książę zaoferował opowieść z książki.
- Dobry pomysł.- Odpowiedział Thranduil i zaczął szukać odpowiednią książke. Po chwili usiadł na łóżku obok syna z książką ,, Zbiór baśni elfów" i zaczął czytać pierwszą baśń. Mineło dzieścię minut, a książę spał jak kamień. Chłopiec był wykończony dzisiejszym dniem. Król pochylił się nad nim i pocałował go w czolo.
- Przepraszam za to, że nie zastąpie ci matki.- Szepnoł cicho. Poszedł do swojego pokoju. Był inny niż zwykle, na łożku nie leżał Lianna z książką była tylko gładka pościel. Przebrał się i położył się, znowu było inaczej nie było leżącej obok elfki którą zawsze obejmował ramieniem podczas snu. Zrozumiał, że tak już pozostanie na zawsze.
-Lianno zaczekaj!- Krzyczał książe Thranduil.
- No dalej złap mnie! - Śmiała się nastoletnia elfka. Książę zaczajł się za pobliskim drzewem. Dziweczyna zobaczyła, że jej przyjaciela nie ma. Podeszła bliżej jego kryjówki, a ten niespowiedzianie skoczył na nią i stórlali się z pagórka do samego brzegu wielkiego jeziora. Leżeli obok siebie na trawie i śmiali się głośno. W końcu zaczynało się ściemniać. Chłopak pomógł wstać przyjaciółce.
- Musimy już wracać, najszybciej będzie jak przejdziemy przez to jezioro.- Powiedział i wszed do wody.
- A nie dałoby się szybciej, naprzykład przez ten most.- Wskazał na most znajdujący się spory kawał od nich.
- Jest daleko a tak będzie szybciej.- Powiedział.
- Ale woda chyba jest strasznie zimna?
- Jest środek lata, woda jest ciepła.- Elf wyszedł z wody.- Coś się stało?
- Gdy byłam mała moja matka wpadła do rwiącej rzeki, jej ciała nie odnaleźono, a ja boje się wody.- Odpowiedział cicho.
- To ja ci pomogę. Wejć na moje plecy przeniosę cię.- Elfka uśmiechneła się i zrobiła to co powiedział. Thranduil podtrzymywał jej nogi, a ona sama zaplotła ręce na jego szyi. Miał wody już po kolana. Ciecz zaczynał dotykać bosych stóp Lianny.
- Wiesz chyba się rozmyśliłam! Wracajmy, proszę!- Zaczynała protestować.
- Moja pani teraz to już za późno.- Elf wchodził na coraz to głębszą wodę. Miał zamoczony cały tors, dziewczyna kolana. Thranduil wziął głęboki oddech i zanużył się. Córka uzdrowiciela zrobiła to samo tylko zamkneła jeszcze oczy. Kiedy je otworzyła zobaczył, że znajduje się pod wodą i nie trzyma się Thranduila. On był obok i zaczął płynąć w stronę brzegu. Lianna bała się, że straci go z oczu i popłyneła za nim, niestety książę gdzieś jej umknął, ale płyneła dalej do brzegu. Zaczynała się podność, aż wynóżyła się spod powieszchni wody zobaczyła, że Thranduil znowu wziął ją na plecy i postawił dopiera na trawie.
-Dziękuje.- Podziękowała. Zaczeła się trząść. Thranduil kilka dni temu zostawił tutaj swój płaszcz, kiedy w podobny sposób chciał przedostać się na drugi brzeg, ale sobie o nim zapomniał. Wyciągnął go z krzaków i okrył nim przyjaciółkę. Stali przez chwilę w patrzeni w siebie. Elf położł dłonie na jej policzkach i przybliżył swe usta do jej ust, pocałwał ją. Lianna stała bez ruchu. Położyła ręce na jego ramionach i pogłębiła pocałunek. Potem w objęciach wrócili do domu.
Król obudził się w środku nocy cały zlany potem.Wszystko mu się przypomniało jak był z nią i Legolasem szczęśliwy, a przez jakieś głupie bestie utracił miłość życia. Z trudem łapał oddech. W końcu znowu położył się i przez pewien czas gapił w sufit. ,,Moja ukochana, co ja bez ciebie zrobie?Dlaczego straciłem cię w twoje urodziny? Jak ja wychowam naszego listka bez ciebie?" Mówił sobie w myślach. ,,Kiedyś jeszcze spotkamy się tam w Amanie." Teraz musiał zrobić dwe rzeczy: zabić pozostałych orków i odzyskać naszyjnik żony, oprócz wspomnień jedyną po niej pamiątkę.
Następnego dnia królestwo obudziło się jak zwykle, tylko, że pogrążone w smutku. Od samego rana stolarze ciężko pracowali nad łodzią dla ich zmarłej królowej. Elfki i dzieci przygotowały więnice ze świeczkami, pracował także mały Legolas zamknięty w swoim pokoju, siedział na łóżku i starał się zrobić wieniec jak najpiękniejszy dla matki. Wzią jej ulubione kwiaty: róże, tulipany, żąkile i fiołki. Przy tej pracy nie uronił ani jednej łzy. Kiedy skończył przebrał się w strój żałobny, kiedy kończył go ubierać do komnaty wszedł jego ojciec także w żałobnym stroju.
- Legolasie, musimy już iść.- Książę wziął wieniec i świeczkę. Po drodze ojciec pomógł mu ją jeszcze zapalić. Chwilę później, stali razem z innymi elfami. Przy odpływie Bystrej Rzeki. Żołnierze odepchneli łódź z ciałem Lianny, a za nią popłyneły więnice ze świecami. Elfą jakby przypomniała się podobna sytacja sprzed wielu lat, kiedy do Amanu płyneły o wiele więcej łodzi z poległymi żołnierzami i królem Oropherem.
Gdy łódź zaczynała się zbliżać do mgły, Legolas przytulił się do nogi Thranduila, ten wziął go na ręce i przytulił. Obaj patrzyli ja Lianna odpływa do nieśmiertelnych krain.
- Mamo wróć do mnie.- Legolas pisnął cicho. Thranduil nie usłyszał tych słów. Elfi król był jakby gdzieś dalek, zdala od tego miejsca. Był w pracowni uzdrowiciela i nad brzegiem jeziora, był tam z nią. Z elfką dla której stracił serce.
Ostatni wieniec zniknął za mgłą i wszyscy w milczeniu zaczęli wracać do domów. Silinir nie miał już powodu by zostawać w Śródziemiu skoro stracił kobietę którą kochał, ale nie był kochany przez nią. Obok niego szła pewna kobieta. Miała srebne włosy i szare oczy. Była to Dilil jego współpracowniczka, która kochała go od ponad 100 lat. Próbowała go przekonać by pozostał w Leśnym Królestwie, bo życie nie koniczy się na jednej miłości, że ta jednyna kiedyś nadejdzie. Elf uległ jej w końcu, ale powiedział, że zostaje tu tylko dlatego by pamiętać swoją przyjaciółkę, a nie by zyskać kogoś nowego.
Mieszkańcy lasu byli już na moście kiedy rozpętała się straszliwa burza. Takiej jeszcze nie widziano. Wszyscy wbiegli do Królestwa i udali się do swoich domów. Legolas wciąż znajdował się na rękach ojca, jak na złość nie chciało mu się płakać. Leżał już w swoim łóżku, dochodziła północ, a burza wcale nie chciała minąć. Udało mu się zasnąć,
Znalazł się na polacnce o której bardzo chciał zapomnieć. Zobaczył jeszcze raz śmierć matki. Od kąt zastygła w miejscu do kąt upadła na ziemie. Widział to bezprzerwy. Pragnął z tamtąt uciec, ale nie potrafił, kiedy usłyszał ,, Gdyby nie ty jeszcze by żyła".
Wyskoczył z łóżka jak z procy i pobiegł do pokoju ojca. Stanął w progu cały we łzach które spływały strumieniami. Król obudził się nagle i za nim zdążył coś powiedzieć Legolas leżał przy nim przytulając się do niego wypłakując przy okazji całe serce.
- Legolasie uspokój się, wszystko będzie dobrze.- Próbował go jakoś uspokojć, ale bez skutku. Przytulił go mocno.- Ciii, już dobrze. Nic ci już nie grozi. Nie płacz. Co się stało?- Zapytał kiedy książę trochę się uspokojł.

- To nie była twoja wina. Śniła ci się, prawda?- ,,Listek" pokilwał głową.- A kto ci powiedział, że to twoja wina?
- Nie wiem. Ja chcę dzisiaj spać z tobą, tato proszę!!!
- Dobrze mój mały wojowniku.- Legolas położył się, a ojciec przykrył go pościelą. Mały elf zasną szybko. Thranduil obserwował go jeszcze chwilę. Zastanawiał się co się może dziać jego małej
duszyce. Ciekawiło go czy za sto lat będzie pamiętał swoją matkę skoro była z nim tylko sześć lat, czy zapamięta chociaż jej wygląd.
- Mama zawsze będzie przy nas. Zawsze będzie w naszych sercach. Tak samo jak dziadek i babcia.- Wyszeptał.
Łał. Może to dziwne, ale ja lubię takie blogi, czekam na więcej. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Thranduila
OdpowiedzUsuń