Wstęp

Hejka, witam bardzo serdecznie na moim blogu. W tej historii mam zamiar umieść historię pewnego elfa z dzieł J.R.R. Tolkiena, mam na myśli Legolasa. Opisze każdą chwilę z jego życia od dnia narodzin do odpłynięcia do Amanu, więc myślę, że ten blog spodoba się wszystkim jego fanom. Zapraszam!

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 2

Witam w kolejnym rozdziale co się będzie działo? Przeczytajcie:)


   - Czy mógłbym wiedzieć jak Wasza Wysokość złamał rękę?- Spytał wysoki ciemnowłosy elf który właśnie kończył owijać bandażem koniczynę księcia Thandruila.
- Podobno sama się złamała.- Król Oropher patrzył na syna surowym wzrokiem. Wiedział, że to był ostatni raz kiedy puścił syna samego do lasu. Zaś książe siędział pokornie na krześle nie odrywając przepełnionych łzami oczu od podłogi. Sam nie wiedział z czego bardziej chciało mu się płakać czy z ogromnego bólu czy może ze wstydu lub z tego, że zawiódł ojca łamiąc jego zakaz. Ważniejsze teraz było to żeby nikt go teraz nie zauważył bo by od razu mówiliby jaki on jest lekko myślny i nieodpowiedzialny.
- Acha.- uzdrowiciel jedynie tyle powiedział książe trafiał tu zbyt wiele razy, więc wiedział, że poprostu spadł z drzrwa, a pytał się bo takie miał prace. Fingon-tak właśnie nazywał się uzdrowiciel-skończył robić opatrunek i zaczął przekazywać informacje królowi czego książe ma nie robić, że by ręka jeszcze bardziej nie ucierpiała. Thranduil stał obok ojca i nie za bardzo interesowało go o czym mówią. Elf zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Zobaczył za pułką z ziołami drobną istotkę może o kilka lat młodszą od niego, miała długie, złote włosy i piękne niebieskie oczy. Ubraną w zieloną sukienkę z długimi rękawami z których wystawały drobne dłonie. Przez chwilę ich oczy się spotkały, a na bladej twarzy nieznajomej pojawiły się rumience, podobnie jak u księcia. Z tego transu wyciągną go dopiero głos ojca. Przy drzwiach ostatni raz popatrzył na półkę z wiarą, że zobaczy małą elfkę niestety dziewczynki już nie było.
   Kiedy dwa elfy szły korytarzem Thranduil robił wszystko by zobaczyć wyraz twarzy króla, lecz jak na złość za każdym razem srebne kosmyki włosów Orophra nie pozwalały pokazać twarzy.
- Jak myślisz jaki mogę teraz być?- Spytał spokojnie nie odwracając głowy w stronę syna.
- Za pewne zły.
- A jak myślisz dlaczego taki jestem?
- Bo zignorowałem twój zakaz.- Głos chłopca był prawie niesłyszalny.
- Dokładnie.- Król pomimo wewnętrznej złości był nad wyraz spokojny.- Kiedyś zostaniesz królem, musisz być bardziej rozważny i odpowiedzialny.- Książe spuścił głowę. Jak on ma zostać Królem, jak ma zapewnić poddanym bezpieczenistwo skoro zawsze ryzykuje życie dla jakieś głupiej zabawy.- No już nie będę zły podwarunkiem, że dopuki nie skończysz sześciuset lat nie będziesz wychodził do lasu bez opieki.- Powiedział biorąc syna na ręce.
   - No i jak byś oceniła księcia?- Zapytał Fingon małą elfkę która obserwowała z ukrycia pracę ojca.
- Można rzec, że jest lekko myślnym, nieodpowiedzialnym i nierozważnym dzieciakiem, ale wygląda na miłego, dobrze wychowanego i uroczego księcia.- Opisała Thranduila.
- Napewno naraża się ile się da dla jakiś głupot, lecz są w nim ukryte cechy jego ojca.- Uzdrowiciel zaczął stawiać księcia w lepszym świetle.- A czy jest uroczy to tego nie wiem, Lianno.

(To są takie wspomnienia z czasów kiedy Lianna i Thranduil byli  dziecimi które w ogóle się nie znały. W tej historii będzie ich doś dużo)

  - Legolasie zaczekaj!- Królowa Lianna biegła za małym synkiem po krętych schodach. Mała figura chłopca pokonała schody z prędkością wiatru, a puszczone luzem złote włosy się sięgające do ramion raz opadały raz falowały.
-  Mamo chodzi, Tata zaraz wróci!- Okrzyk radości wydobył się z malutkiego gardła. Żona króla dobiegła do małego elfa i wzieła go na ręce i wyszła z nim przed pałac aby spotkać Thranduila. Król na widok syna i żony zszedł ze swojego łosia i podszedł do nich. Legolas nie mógł opanować emocji i gdyby nie to, że jego matka trzyma go bardzo mocno to na pewno wypadłby z jej ramion z płaczem na kamienny most.
- Spokojnie mały wojowniku, bo mama cię nie utrzyma.- Elf przytulił synka i ucałował Liannę.
- Mama wcale nie jest taka słaba na jaką wygląda.- Zadziorny uśmiech pojawił się na twarzy elfki.
- Przekonałem się nie raz.- Jeszcze raz pocałował żonę.
- Fuj! Ochyda!- Książe zakrywał oczy i krzywił się jak po zjedzeniu cytryny. Król popatrzył na chłopca, puścił oko do Królowej i szybko wziął od niej elfa po czym podrzucił na trzy metry w górę i złapał.
- Kiedyś też będziesz się całował z ukochaną.-Rzekł z rozbawieniem.
- O nie! Ja nigdy nie będę z kobietą będę niezależny- Oznajmił bez namysłu. Lianna pokręciła głową.- Tato a jak poszły negocjacje z krasnoludami.
- O tym powiem jak wejdziemy do pałacu.




 No na świat przyszedł właśnie nasz Legolas czyli główny bohater tego bloga. Za jakiś czas dalsza część tej historii.

PS. Chciałabym byście pisali w komentarzach co o tym myślicie to by mi przyniosło więcej chęci i być może więcej weny :) Do zobaczeni w następnym rozdziale.



2 komentarze:

  1. czemu wszyscy nazywają jelenia Thranduila łosiem? xD (w sumie to ja też ;D)

    OdpowiedzUsuń