Wstęp

Hejka, witam bardzo serdecznie na moim blogu. W tej historii mam zamiar umieść historię pewnego elfa z dzieł J.R.R. Tolkiena, mam na myśli Legolasa. Opisze każdą chwilę z jego życia od dnia narodzin do odpłynięcia do Amanu, więc myślę, że ten blog spodoba się wszystkim jego fanom. Zapraszam!

czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 1

  No dobra, to moja wina to moja wielka wina potwornie za nią żałuje i obiecuję, że to się już nigdy nie powtórzy. Niestety komputer trzeba było oddać do serwisu, ale już jestem i będę pisać. No już nie przedłóżam. Miłego czytania.



Lianna obudziła się na jednym z łóżek w sali uzdrowicielskiej. Zaczęła się rozglądać dookoła, po jej lewej znajdowała się piękna rzeźbiona w drewnie ściana, a po prawej na małym krześle siedział wysoki jasno włosy uzdrowiciel do którego przyszła po maść dla Thranduila.
- Siliniar.- Powiedziała z lekkim uśmiechem. - Co się stało? Co ja tu robię? Jak długo tu jestem? Jak się czuje Thranduil? Co robi? Czy został uleczony?- Zasypała elfa pytaniami.
- To zacznę od początku, zemdlałaś a ja cię przeniosłem tutaj abyś szybciej doszła do siebie, leżałaś tu całą noc, Thranduil czuje się lepiej teraz śpi i tak, jest uleczony. Zaraz kiedy Cię tu przeniosłem poszedłem do waszej komnaty i wszystkim się zająłem, więc nie masz się niczym martwić.- Odpowiedział.
- Siliniaru, tak bardzo ci dziękuje.
- Nie masz za co dziękować to obowiązek każdego uzdrowiciela by dbać o każdego elfa w królestwie.
- Masz racje, ale czy teraz mogłabym do niego pójść i powiedzieć mu o tym co nas czeka.
- Oczywiście.
Lianna szczęśliwa wstała z łóżka i pobiegła do komnaty gdzie znajdował się Thranduil.
    Siliniar nadal siedział tam gdzie siedział, a jego uśmiech pomału zamieniał się w smutek. Od kąt pamiętał był zakochany w Liannie. Ich przyjaźń zapoczątkowała już kiedy byli dziećmi, jego ojciec jak i jej był uzdrowicielem. Często oboje towarzyszyli ojcom pod czas pracy. Byli ze sobą dość blisko, ale ona widziała w nim tylko przyjaciela, a on wręcz przeciwnie, jednak zawsze miał nadzieję, że z tego wyniknie coś więcej, ale kiedy zakochała się w Thranduirze z wzajemnością zaczął tracić wiarę w to, że kiedykolwiek będą ze sobą. Może i nigdy nie będą razem to wciąż są przyjaciółmi, nawet kiedy Lianna wyszła za księcia nadal są na ty.
   Księżna właśnie dotarła do komnaty. Po cichu uchyliła drzwi, a zaraz potem wciąż bezszelestnie weszła do pomieszczenia, zamknęła drzwi i przybliżała się w stronę łoża. Syn króla Orophera leżał na miękkich, puszystych jedwabnych poduszkach, przykryty był do połowy torsu jedwabną pościelą jego ręce ułożone były wzdusz ciała. Tak jak powiedział Siliniar spał. Elfka usiadła obok niego i zaczęła delikatnie głaskać go po uzdrowionej części twarzy. Robiła to przez nie całe pięć minut, bo jej mąż zaczął pomału się budzić. Powoli zaczął otwierać powieki i ukazały się jasno niebieskie oczy, elfka cieszyła się, że może je jeszcze raz zobaczyć. Budzący się ze snu Thranduil czuł to samo uczucie chodź na początku widział tylko rozmazaną postać, to w ciągu kilku minut zobaczył piękne rozpuszczone złote włosy, cerę białą jak śnieg oraz te śliczne niebieskie jak letnie niebo oczy które tak bardzo kochał.
- Tak bardzo się martwiłam, że cię już nigdy nie zobaczę.- Szepnęła z uśmiechem, a łzy na płynęły jej do oczu.
- Teraz nie masz się niczym martwić, jestem tu i zawsze będę przy tobie.- Powiedział cicho i uśmiechną, ale jego kąciki ust zaczęły pomału schodzić na dół. Lianna zaniepokoiła się.
- Co się dzieje, coś Cię boli?- Spytała z niepokojem.
- Mój ojciec, on nie żyje. - Oznajmił. - Zabił go jeden z tych generałów Saurona. Jego obowiązki są teraz moimi, teraz korona spocznie na mojej głowie. Nie jestem gotowy by zostać królem, nie będę dobrym władcą.
- O nic się nie martw razem damy radę, zobaczysz będziesz najwspanialszym królem jakie Śródziemie widziało, ale teraz mam dla ciebie niespodziankę.- Powiedział po czym wzięła jego dłoni i przyłożyła do swojego brzucha. Thranduil przez chwilę patrzył na nią ze zdziwieniem. Usiadł na łóżku:
- Który to miesiąc?- Spytał uśmiechając się od ucha do ucha.
- Trzeci.- Odpowiedziała. Elf pocałował ją i zaczął delikatnie gładzić jeszcze mały brzuszek.  
    Trzy dni mineły od kąt Władca Ciemności został pokonany. Wygraną wojną najmniej cieszyły się tylko Leśne Elfy. Mieszkanicy lasu byli w żałobie, w tej okropnej wojnie staracili swoich bliskich, ale i Króla Orophera. Stolarze wykonali piękne łodzie w który zostały złożone ciała poległych. Elfy zaniosły pochówki na własnych ramionach do jednego z dopływuch Bystrej Rzeki, lecz to nie był zwykły dopływ ten pojawiał się tylko wtedy kiedy Leśniy elf traci życie. Mieszkanicy lasu ułorzyli tratwy na powierzni wody i pozwoli by zabrał je ze sobą nurt rzeki. Elfki i małe dzieci zrobiły wience z kwiatów, które zostały wyposarzone w świece który zadaniem było oświetlić drogę poległym elfą odnaleść drogę do Amanu. Mineło klika minut, a łodzie zaczeły znikać za mgłą. Żadnen elf nie opóścił pogrzebu puki ostatni wieniec nie znikną za mgłą. Thranduil w słym żałobnym stroju obserwoał odpływającą łódź ojca. Lianna także nie spószczała wzroku ze swojego teścia. Kiedy żałobnicy wracali do domów zaczeło padać to był znak od Valarów, że zmarli dotarli do Nieśmiertelnych Krain.


Jest wyczekiwany rozdział numer 1, ale teraz na powarznie kolejny rozdział dodam za jakiś czas nie wiem jeszcze kiedy, ale jedno jest pewne nie Będziecie tak długo czekać. Pa.